Saturday, October 6, 2018

Pola Chwały 2018

Tydzień temu odwiedziłem wraz z rodziną niesamowitą imprezę jaką jest zlot miłośników historii wojskowości, rekonstrukcji historycznej i gier wojennych w Niepołomicach POLA CHWAŁY. Impreza jest cyklicznie organizowana od kilkunastu lat. W związku z tym, że nagle zacząłem się interesować tym czym wcześniej się wcale nie interesowałem nie mogło mnie tam zabraknąć.

Zamek Królewski w Niepołomicach stanowi centrum Pól Chwały.
Obecność zaowocowała osobistym poznaniem osób, które dotąd znałem tylko z forum strategie.net.pl, odebraniem nagrody pocieszenia z konkursu modelarskiego, świetną zabawą dla mnie i rodzinki ale przede wszystkim zobaczeniem tysięcy pięknie pomalowanych modeli i dioram a także poznaniem gier, o których dotąd mogłem tylko poczytać (ewentualnie obejrzeć recenzje lub raporty na YT).  Niestety nie udało mi się zagrać w DBA, choć bardzo chciałem i już nawet się umówiłem na rozgrywkę. Niestety prowadzący poszedł na posiłek a ja w międzyczasie  zostałem wessany przez inne aktywności i w końcu się rozminęliśmy. Szczególnie zależało mi na tym by dowiedzieć się czegoś o DBM. Ale cóż... może w przyszłym roku. Powinienem mieć już wówczas swoje armie (niestety w 20 mm, ale o tym kiedy indziej). 

Rzeki już rozstawione i pojawiają się pierwsze oddziały.
Mogłem za to gruntownie zapoznać się z innym tytułem ze stajni TooFatLardies a mianowicie What a Tanker! 

Dzięki Ignacemu (który prezentował grę i stoczył ze mną pierwsze starcie) i Konradowi, który zorganizował "stół" dostarczając modeli i własnoręcznie wykonanego terenu (doskonałe domki) mogłem na chwilę przenieść się na Pustynie Libijską w 1942 roku. 

W pierwszym starciu poprowadziłem włoskiego Fiata M13/40 do zwycięstwa nad brytyjskim Stuartem. 

 Drugą bitwę toczyliśmy już we czwórkę. Tym razem ja odpowiadałem za poczynania brytyjskiego Stuarta. Robert objął dowodzenie M3 Lee. Naprzeciw nam sunęli Włosi - Giuseppe (zapomniałem prawdziwego imienia) dowodził Carro Armato M13/40 zaś Ignacy (zmieniony później przez Konrada) poprowadził do ataku działo szturmowe Semovente 75/18. Nie popisałem się, choć odważnie popędziłem w stronę Semovente wymanewrowując Włocha, to z pomocą przyszedł mu Giuseppe, który zdjął mnie jednym celnym strzałem z drugiego końca pola walki. Potem już tylko Włosi bawili się z nomen omen Robertem Lee w kotka i myszkę, ostatecznie osaczając go i niszcząc. 

Gra jest szybka, niezbyt skomplikowana, pełna emocji i niezbyt realistyczna (w końcu to takie World of Tanks - brak tu piechoty i artylerii). Skala jest dowolna - można nawet grać modelami 1/32 a nawet większymi! My toczyliśmy bój w skali 15 mm. 

Pola Chwały to oczywiście nie tylko gry bitewne. Są także gry planszowe (podobno, bo jakoś do jaskini gier planszowych nie dotarłem) i przede wszystkim rekonstruktorzy historyczni wszelkich epok i stron świata. Miło było zobaczyć, że kontynuowany jest projekt XIV Legionu, który kilkanaście lat temu współtworzyli moi przyjaciele i polubiliśmy się bardzo z GRH Ticonderoga 1758. 

Zapomniałbym się pochwalić tym, że "na stół" powędrowały też moje własne figurki. Z kolegą Arkiem rozegraliśmy improwizowaną potyczkę w systemie I wojna światowa. Dwie kompanie rosyjskiej piechoty miały za zadanie zdobyć wieś, którą starała się obsadzić kompania austro-węgierska wsparta oddziałem karabinów maszynowych. Ja dowodziłem chłopakami z CiK Armii. Niestety dała się odczuć przewaga liczebna Rosjan i przede wszystkim przewaga taktyczna wynikająca z posiadania dwóch dowódców. Zachowałem się rozsądnie i gdy moje plutony zaczęły ponosić straty krwawe, wycofałem się. Gra była zatem krótka ale udało się poznać bliżej zasady a także wykryć wady i usterki zasad "I wojny światowej". Nie będę tu umieszczał szerszego raportu. przyjdzie na to czas gdy pomaluję rosyjskie dowództwa i będzie można zabrać się do grania na serio. 

Na zakończenie dodam, że znalazłem się w fotorelacji z Pól Chwały na stronie wydawców gry Bogowie Wojny: Lee - GM Boardgames. Dzięki i serdeczne pozdrowienia dla chłopaków!

Nie była to jedyna porażka. Drugą było planowane przeze mnie kibicowanie w zmaganiach nad Piavą w 1809 roku. Społeczność BW:N przygotowała piękny teren i przywiozła wspaniale pomalowane modele. Zanosiło się na wspaniałą atrakcję. Ale niestety...  trudno w to wprost uwierzyć. Koledzy się posprzeczali i do bitwy nie doszło. Oj... szkoda to wielka. 



Siły Francusko-Włoskie maszerują do bitwy. 

Francuska artyleria.

Wojska Arcyksięcia Jana.
Wszelkie złe i niekorzystne doświadczenia na tym się kończą. Cała reszta była wprost cudowna. Po pierwsze miałem okazję zobaczyć pomalowane figurki do Bogowie Wojny: Lee. Na żywo wyglądają dużo dużo piękniej niż na zdjęciach promocyjnych, które wcześniej widziałem. Więcej! udało mi się nie tylko przypatrywać wielkiej bitwie toczonej przez kolegów z Krakowa (batalia niemal na miarę Gettysburga) ale nawet samemu poznać zasady i zagrać sparring na 800 punktów z kolegą Radkiem (którego serdecznie pozdrawiam). Wygrałem tylko dzięki temu, że dowodziłem Konfederacją (gra odzwierciedla, póki co, realia pierwszych lat wojny na "froncie wschodnim" więc Konfederaci mają znacząco lepszych dowódców). Muszę przyznać, że gra bardzo mi się spodobała. Odżyły emocje dawnych fascynacji wojna secesyjną w USA. Gdzieś na strychu u rodziców kurzą się jeszcze pomalowani Jankesi i Rebelianci w skali 1/72. Teraz zastąpią ich chyba wojacy w skali 6 mm. Po pokazie jestem zdecydowany "wejść" w ten system. Ale wszystko w swojej kolejności. Na razie kopiliśmy trochę płotków i domków w sklepie bolter.pl. Dalsze zakupy muszą poczekać na zakończenie innych projektów - z resztą do systemu autorów BW:L. 

Skala 6 mm naprawdę pozwala uzyskać wrażenie dużej bitwy. 




Conieco dowiedziałem się o coraz popularniejszym systemie Flames of War w skali 15 mm. Znacząco przypominają mi jego założenia ultraprosty Crossfire - poza brakiem turowości. Trochę mnie ten temat zafrapował, ale jeśli miałbym wejść w ten system to tylko pod warunkiem, że miałbym stale z kim grać. Na to się na razie nie zanosi - zatem Flames of War nie wyprze na razie z pozycji Crossfire. Nie mogłem niestety oglądać i dołączyć się do gry w Bolt Action (mam jakąś awersję do tego systemu) i Chain of Command (tym systemem akurat bardzo się interesuję).




Mogłem za to gruntownie zapoznać się z innym tytułem ze stajni TooFatLardies a mianowicie What a Tanker! 

Dzięki Ignacemu (który prezentował grę i stoczył ze mną pierwsze starcie) i Konradowi, który zorganizował "stół" dostarczając modeli i własnoręcznie wykonanego terenu (doskonałe domki) mogłem na chwilę przenieść się na Pustynie Libijską w 1942 roku. 

W pierwszym starciu poprowadziłem włoskiego Fiata M13/40 do zwycięstwa nad brytyjskim Stuartem. 
Dość unikatowe doznanie - dowodzę jednym czołgiem! Jednym! Nie plutonem, kompanią, nie mam wsparcia piechoty, artylerii, żadnych command pointów, pipów i innych tam... jeden czołg na jeden czołg! Let the duel start!

Szybko dotarłem do stacji kolejowej i zacząłem się tam "czaić"

Udało się trochę "przydzwonić" Stuartowi i potrzymać go w polu ale ostatecznie także on znalazł się za osłoną. 
Ja także otrzymałem uszkodzenia. Tak wygląda "karta pojazdu".

Stuart próbował zajść mnie od tyłu i prawie mu się to udało...

Ale zakończyło się jego znokautowaniem i moją wygraną. Dzięki Ignac za miłe wprowadzenie do gry. 

Drugą bitwę toczyliśmy już we czwórkę. Tym razem ja odpowiadałem za poczynania brytyjskiego Stuarta. Robert objął dowodzenie M3 Lee. Naprzeciw nam sunęli Włosi - Giuseppe (zapomniałem prawdziwego imienia) dowodził Carro Armato M13/40 zaś Ignacy (zmieniony później przez Konrada) poprowadził do ataku działo szturmowe Semovente 75/18. Nie popisałem się, choć odważnie popędziłem w stronę Semovente wymanewrowując Włocha, to z pomocą przyszedł mu Giuseppe, który zdjął mnie jednym celnym strzałem z drugiego końca pola walki. Potem już tylko Włosi bawili się z nomen omen Robertem Lee w kotka i myszkę, ostatecznie osaczając go i niszcząc. 
Początek był obiecujący. Wraz z "Robertem Lee" osłaniamy się wzajemnie.

Trochę patowa sytuacja ogólna. M13/40 "czai się" za budynkiem po drugiej stronie torów. Nie mógł się ruszyć ale w końcu stamtąd mnie ustrzelił. 

Miałem za dużo "biglu" i popędziłem na Włochów. Niewiele brakowało a udałoby się zrobić krzywdę Semovente. Niestety Stuart zapłonął po pierwszym strzale.

Niedługo potem płonął mój kamrat. 
Gra jest szybka, niezbyt skomplikowana, pełna emocji i niezbyt realistyczna (w końcu to takie World of Tanks - brak tu piechoty i artylerii). Skala jest dowolna - można nawet grać modelami 1/32 a nawet większymi! My toczyliśmy bój w skali 15 mm. 

Pola Chwały to oczywiście nie tylko gry bitewne. Są także gry planszowe (podobno, bo jakoś do jaskini gier planszowych nie dotarłem) i przede wszystkim rekonstruktorzy historyczni wszelkich epok i stron świata. Miło było zobaczyć, że kontynuowany jest projekt XIV Legionu, który kilkanaście lat temu współtworzyli moi przyjaciele i polubiliśmy się bardzo z GRH Ticonderoga 1758

Zapomniałbym się pochwalić tym, że "na stół" powędrowały też moje własne figurki. Z kolegą Arkiem rozegraliśmy improwizowaną potyczkę w systemie I wojna światowa. Dwie kompanie rosyjskiej piechoty miały za zadanie zdobyć wieś, którą starała się obsadzić kompania austro-węgierska wsparta oddziałem karabinów maszynowych. Ja dowodziłem chłopakami z CiK Armii. Niestety dała się odczuć przewaga liczebna Rosjan i przede wszystkim przewaga taktyczna wynikająca z posiadania dwóch dowódców. Zachowałem się rozsądnie i gdy moje plutony zaczęły ponosić straty krwawe, wycofałem się. Gra była zatem krótka ale udało się poznać bliżej zasady a także wykryć wady i usterki zasad "I wojny światowej". Nie będę tu umieszczał szerszego raportu. przyjdzie na to czas gdy pomaluję rosyjskie dowództwa i będzie można zabrać się do grania na serio. 
Moja kompania próbuje zając pozycje obronne przed nadejściem Rosjan - ale jednak ciut za późno.

Rosjanie w natarciu. Jedna kompania wiązała moją od czoła, druga klasycznie oskrzydlała.

W tej sytuacji podjąłem decyzję o  odwrocie. Kompania zachowała zwartość choć straciła prawie 40% stanu. 

Na zakończenie dodam, że znalazłem się w fotorelacji z Pól Chwały na stronie wydawców gry Bogowie Wojny: Lee - GM Boardgames. Dzięki i serdeczne pozdrowienia dla chłopaków!


No comments:

Post a Comment